Pages

Clinique 1,2,3,4...



Miesiąc ulubieńców, zatem i tych tu nie mogło zabraknąć. Ostatnio zmagałam się moją cerą. Zmagałam to słowo delikatne. Coś mocno mnie pozapychało. Moja buzia w odwecie zaczęła szaleć i się temu sprzeciwiać. Wyglądałam momentami jak biedronka. Starannie to kamuflowałam. Moja reakcja na to była natychmiastowa. Sięgnęłam po serię Clinique specjalnie na taka przypadłość. Mowa o serii 'anti-blemish solutions'. To metoda 4 kroków.  Nie wiem co spowodowało, że moja buzia tak bardzo zaczęła marudzić ale jedno jest pewne, już nie wrócę do poprzednich kosmetyków. Teraz jest o niebo lepiej. Dzięki czemu? Sami zobaczcie...

KOSMETYKI/CLINIQUE


Cała seria jest jest dedykowana do skóry skłonnej do występowania niedoskonałości. Wszystkie kosmetyki są bezzapachowe i przetestowane alergologicznie. Bardzo mi pomogły i bardzo przekonały do siebie. Oczywiście nie wszystkie są doskonałe ale za moment dowiecie się dlaczego i jakie mam na myśli. Seria składa się z czterech kroków. Wszystkie po to aby doprowadzić naszą buzię do ładu.

MYDŁO/CLINIQUE
Anti Blemish Cleansing Bar cena 99,00zł /150g

Nie każdy lubi cierpki efekt mydła jaki pozostawia nam na buzi. Ja musiałam długo się do tego przekonywać. Zazwyczaj używałam do mycia wszelakich żelowych form jakie pozostawiały jedynie śliską otoczkę. Teraz się to zmieniło. Przywykłam do mydła i tej cierpkości. Mydło jest bezzapachowe teoretycznie, jednak jakiś tam delikatny zapach wyczuwam i jest on bardzo przyjemny. Szybko znika po umyciu. W czasie, kiedy stosowałam całą serię starałam się nie używać innych kosmetyków. Jedyna rzecz jaką robiłam to nakładanie maseczki, a do tego łyżka parzonej kawy aby zrobić peeling raz na tydzień. Byłam tak mocno przyzwyczajona do robienia systematycznych peeelingów, że ciężko mi było się od tego odzwyczaić i zminimalizować na jeden raz w tygodniu. Jednak było warto. Moja buzia jest o wiele przyjemniejsza, bez stosowania tych bardzo mocnych i grudziastych peeelingów jakie ścierały i powodowały tylko zgorszenie na mojej buzi. Teraz stosuję tylko tonik i mydło i jest o niebo lepiej.

TONIK/CLINIQUE
 Anti-Blemish Solutions Clarifying Lotion 95,00zł/200ml

Tonik jest drugim krokiem w całej serii. Na opakowaniu jest napisane, że jest to łagodna formuła jaka złuszcza martwy naskórek i można stosować go 2 razy dziennie. Jednak dla mnie nie jest on wskazany do tak częstego używania. Tonik ma w składzie alkohol jaki dodatkowo podrażnia w moim przypadku, dlatego stosowałam góra 2 razy w tygodniu, nie na cała buzię tylko na strefę T ponieważ po użyciu na policzki występował rumień. Tonik jest dobrym produktem ale do rzadszego stosowania, zbyt częste używanie w moim przypadku wysuszało i podrażniało. Mam delikatną cerę, skłonną do podrażnień i od lat produkty z alkoholem działały zamiast kojąco to drażniąco i w tym przypadku jest identycznie. Jestem przekonana, że każda osoba, która nie posiada przeciwwskazań, będzie z niego bardzo zadowolona przy codziennym użytkowaniu.

KREM/CLINIQUE
 Anti-Blemish Solutions Moisturizing Lotion 95,00zł/50ml

Trzecim krokiem jest krem, a raczej emulsja beztłuszczowa. Nakładałam ją zawsze na noc, ponieważ nie sprawdziła się u mnie na dzień, pod makijaż. Rolował się ten krem jeśli chciałam nałożyć na niego make up. Problem rozwiązałam bardzo szybko, po prostu zaczęłam używać go na noc. Konsystencja jest przyjemna. Biały krem o maxymalnej wydajności, wystarczy niewielka ilość, żeby pokryć całą buzię. Do tego szybko się wchłania i pozostawia na buzi przyjemne uczucie miękkości i delikatności.


PODKŁAD/CLINIQUE
Anti-Blemish Solutions Liquid Makeup135,00zł/30ml

Ostatnim już etapem i moim ulubionym, jest podkład z tej samej serii. To podkład idealny. Szukałam takiego wiele lat. Szukałam i znalazłam. Najlepszy podkład jaki kiedykolwiek trafił w moje ręce. W dodatku antybakteryjny w swoim działaniu. Bardzo lekki z efektem świetnego krycia. To delikatne wyrównanie, ujednolicenie i ładne krycie. Jestem z niego bardzo zadowolona. Podkład jest beztłuszczowy i nie świeci się. Dzięki czemu nie nakładam już pudru sypkiego. Moja buzia oddycha dzięki zminimalizowanej ilości produktów jakie używam do codziennego makijażu. Bardzo niewielka ilość wystarczy, żeby ładnie pokryć buzię kolorem. Podkład nakładałam palcami, zrezygnowałam z wszelakich gąbek czy pędzli. Przy tym podkładzie nie są nam potrzebne dodatkowe gadżety. Aktualnie mam kolor '03 fresh neutral'. Na zimę kupię z pewnością jaśniejszy odcień. Jestem pewna, że ten podkład będzie moim ulubieńcem przez najbliższe lata.

KREM CC i KREM BB/ CLINIQUE

Kolejne i ostatnie to kremy CC i BB. Oba są bardzo podobne. Jednak o wiele bardzie przypadł mi do gusty CC. Zacznijmy od podobieństw. To kremy koloryzujące, jednak to co jest w nich najlepsze to ochrona jaką nam zapewniają. Bardzo wysoki filtr  30 uratował mnie przed słońcem. Działa idealnie. Niefortunnie wyszłam na słońce pomiędzy gotowaniem obiadu. Byłam pewna, że nie ma możliwości, żeby mnie opaliło. Nałożyłam rano krem na twarz i szyję i siedząc na słońcu nie czułam jak mnie opala. Wieczorem byłam czerwona, a mój brzuch i dekolt pokrył się miniaturowymi kropeczkami z wodą jednak na buzi i szyi nie było nic. Także test na słońce zdany na 5. Kremy działają idealnie jeśli chodzi o ochronę i koloryzację. W składzie są także

Można je stosować także pod podkład. Jednak nie czułam takiej potrzeby, żeby jeszcze na tak ładnie pokrytą buzię nakładać podkład. Efekt krycia jest satysfakcjonujący. Co lepsze, dzięki właśnie tym produktom nauczyłam się robić makijaż przy użyciu zaledwie kremu CC lub BB i pudru sypkiego i różu na policzki.

Minusem jest to, że buzia niestety świeci się po nałożeniu kremu koloryzującego i ciężko nie przypudrować noska. Zawsze w minimalnym stopniu nakładałam sypki puder i na to róż. To był wykonany pełen makijaż przy użyciu zaledwie 3 produktów. Tego typu makijaż jest idealny na lato i upały. Przetestowałam i śmiało polecam.

Co z tymi różnicami. To ciężkie bo działają praktycznie identycznie. Jednak coś skłania mnie mocno ku wersji CC. Lepiej mi się go rozsmarowuje, kolor mam jaśniejszy co może także jest powodem, że łatwiej mi się go nakładało tak aby nie zostawały smugi i sam efekt nawilżenia dostrzegałam o wiele bardziej.

Jeśli chodzi o kolory to mam BB shade 02 i CC light. Krem CC jest dużo jaśniejszy, a BB mam ciemny, ciut za ciemny. Oba kremy występują w kilku odcieniach, dzięki czemu możemy idealnie dobrać odpowiedni do naszego kolorytu skóry.Kosmetykami Clinique jestem mile zaskoczona. Są zupełnie inne niż moje wszystkie poprzednie. Są mocno sprecyzowane, mają zadanie i działają.

Tak jak pisałam ze wszystkich, to właśnie podkład podbił moje serce. Jest doskonały. Także zapewne kolejnym razem będę już recenzować dla was inny jego odcień :) Oczywiście pochwalę się tutaj jak się sprawuje.

Zawsze jestem ciekawa nowości także jeśli tylko macie swoich ulubieńców marki Clinique, to śmialo piszcie. Chętnie poznam to co Wy już sprawdziliście :)




INSTAGRAM FACEBOOK

17 komentarzy:

  1. Justyna17:33

    ceny są za wysokie jak na taką tubkę kosmetyku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ceny są bardzo adekwatne do działania, wolę dać więcej i widzieć efekty bo zazwyczaj te Rosssmanowe produkty nie działają :(

      Usuń

Instagram